Aktualności

Jemy coraz droższy chleb. To nie koniec podwyżek

Opublikowano 10 grudnia 2018, autor:

Pieczywo drożeje przez rosnące ceny mąki oraz wyższe koszty pracy, ale to nie wszystko

W sklepach ludzie z niepokojem obserwują rosnące ceny. – Wrześniową podwyżkę cen pieczywa klienci zauważyli od razu. Nagle bułka za 45 groszy kosztuje 50 gr – mówi pani Grażyna z osiedlowego sklepu w Dęblinie. – Są tacy, którzy kupują pieczywo tradycyjne, czyli bochenek chleba za 2,7 zł. A są tacy, którzy chcą czegoś więcej. Codziennie oczekują na przykład ciemnego chleba razowego, bo jest zdrowszy – mówi sklepowa.

Droga mąka

Piekarz bezradnie rozkłada ręce i musi podnosić ceny, żeby nie dokładać do interesu. Dariusz Warowny, właściciel piekarni w Kłoczewie, ceny swoich produktów podniósł właśnie we wrześniu. Pieczywo jest droższe o 5 do 10%. Wszytko przez rosnące koszty produkcji. To m.in. efekt tegorocznej suszy. – Podwyżki wywołują m.in. rosnące ceny mąki (o 20 – 25%), czy transportu (ceny paliwa) – mówi Warowny. W tej chwili u niego bochenek kosztuje średnio 2,5 zł. W marketach można kupić tańszy, ale „napompowany” polepszaczami i o mniejszej gramaturze.

Na cenę chleba wpływ mają również rosnące koszty pracy w tym rosnąca płaca minimalna. Kłoczewska piekarnia zatrudnia ok. 130 osób. Według propozycji Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej minimalne wynagrodzenie za pracę z obecnych 2.100 zł wzrośnie w 2019 do 2.220 zł. Minimalna stawka godzinowa dla określonych umów cywilnoprawnych z 13,70 do 14,50 zł. Warowny stara się nie zatrudniać nowych ludzi, a inwestować w podniesienie wydajności produkcji. – Z unijnego projektu kupiliśmy maszyny do produkcji chleba i bułek. Produkcja wzrosła, a nie musieliśmy zatrudniać tak dużo pracowników w stosunku do tego, gdybyśmy produkcję robili ręcznie – zauważa przedsiębiorąc. Optymalizacja kosztów nie rozwiązuje problemów. – Na pewno będą kolejne, nawet 10-procentowe podwyżki cen chleba – zapowiada piekarz.

Prąd w górę

Tym razem głównym winowajcą będzie cena prądu. Przewiduje się, że wzrośnie ona średnio o 30%. Szukanie winnego z pozoru nie jest trudne. Drożeje opłata za emisję dwutlenku węgla, drożeje sam węgiel.

Unia Europejska walczy ze zmianami klimatu. Dlatego we wszystkich krajach członkowskich oraz Islandii, Lichtensteinie i Norwegii obowiązuje unijny system handlu uprawnieniami do emisji. System wprowadza limit emisji gazów cieplarnianych emitowanych przez przedsiębiorstwa. Limit jest regularnie obniżany, co ma spowodować spadek emisji gazów. Przedsiębiorstwa – w ramach systemu – mogą kupować limity emisji. Cena jest zmienna. Właśnie wzrosła pięciokrotnie. Te podwyżki sprzedawcy energii muszą uwzględnić w przyszłorocznych – wyższych taryfach.

Ten wzrost odczują przedsiębiorcy z wielu branż. – W naszym przedsiębiorstwie wzrost ceny prądu sięgnie ok. 50% – uważa Patrycja Koryś. – Mamy maszyny w głównej mierze na prąd, częściowo na gaz – dodaje współwłaścicielka ubojni z masarnią „Koryś”.

Wyższe ceny energii przełożą się na wzrost cen produktów codziennego użytku. Zdaniem Dariusza Warownego niewiele pomogą tu zapowiadane przez rząd rekompensaty. – Dopłacanie jest czysto symboliczne. Rachunek za prąd wynosi np. 150 zł miesięcznie, a na żywność, która niechybnie podrożeje, polska rodzina wydaje znacznie więcej – kończy Warowny.

 

Marlena Kuna

Napisz komentarz »