Aktualności

Mobbing w wojsku. Dowódca usłyszał wyrok

Opublikowano 31 października 2018, autor:

Dorota Krypska, kadrowa i działaczka związkowa 1. Batalionu Drogowo-Mostowego w Dęblinie przez lata była poniżana i mobbingowana przez przełożonego

Sąd Okręgowy w Warszawie wydał wyrok w tej sprawie. Ppłk Adam B. ma zapłacić 10 tys. zł grzywny, pokryć koszty sądowe. Nie może też przez 2 lata pełnić funkcji dowódczych w wojsku. – Dowódca 1. bdm nadal pełni swoje obowiązki ze względu na to, że wyrok jest nieprawomocny – wyjaśnia ppor. Magdalena Albo. Oficer prasowy 2. Pułku Inżynieryjnego w Inowrocławiu, pod który podlega dębliński batalion oznajmia, że będzie odwołanie od wyroku. – Dowódca zostaje na swoim stanowisku dopóki wyrok nie uprawomocni się – zapowiada pani rzecznik. Kilka dni temu z wizytą w dęblińskiej jednostce przebywał bezpośredni przełożony ppłk B. – Wizyta była związana wyłącznie z przygotowaniem dużych ćwiczeń zaplanowanych pod koniec października. Chodziło o ustalenie szczegółów – zaznacza ppor. Albo.

Żandarmi w mieszkaniu

Dorota Krypska w dęblińskiej jednostce pracuje od 1995 roku. Przez ostatnie lata na stanowisku samodzielnego referenta ds. osobowych. Była też przewodniczącą związków zawodowych. Kłopoty przyszły, kiedy zaczęła pełnić funkcję etatową przewodniczącej związków zawodowych. Na początku 2012 roku została zwolniona dyscyplinarnie z pracy.

Dowódca tłumaczył, że zwolnił Krypską, bo nie wykonała rozkazu, nie rozliczyła się ze stanowiska pracy. Według dowódcy bezprawnie wykorzystywała urlop, dopuściła się nieprawidłowości w rozliczeniach zakładowego funduszu świadczeń socjalnych. Dowódca zarzucał pani Dorocie również przywłaszczenie różnych rzeczy m.in. środków czystości należących do jednostki czy wynoszenie dokumentów. – Ppłk doprowadził  do przeszukania mojego mieszkania przez Żandarmerię Wojskową. Oczywiście nic nie znaleziono – mówi Krypska. O przywrócenie do pracy pani Dorota zaczęła walczyć w sądzie. W 2014 roku sąd rejonowy wydał pomyślny dla niej wyrok. Miała nie tylko wrócić do pracy, ale za bezprawne zwolnienie otrzymać 76 tys. zł odszkodowania. Dowódca odwołał się, ale sąd drugiej instancji podtrzymał wyrok.

„Wyraźnie mścił się na mnie”

Po powrocie do pracy nic się nie zmieniło w zachowaniu dowódcy wobec pani Doroty. – Zmuszał mnie do pracy ponad moje możliwości, na tym samym stanowisku miałam niższą stawkę od innych osób, nie byłam wyróżniana, a przez 3 miesiące od powrotu nie miałam dostępu do telefonu. Byłam kontrolowana. W obecności innych pracowników oskarżał mnie o oszustwa i kombinacje. Było jeszcze gorzej niż wcześniej. Wyraźnie mścił się na mnie – mówi Krypska.

W sierpniu 2015 r. do Żandarmerii Wojskowej wpłynął anonim, w którym ppłk. B. zarzucano nadużywanie uprawnień. Sprawa trafiła do prokuratury, która po przeprowadzeniu śledztwa skierowała do Wojskowego Sądu Okręgowego w Warszawie akt oskarżenia przeciwko dowódcy. Adam B. nie przyznał się do winy. Przed sądem mówił, że postąpił słusznie. – To pracodawca zwalnia i on decyduje, kiedy pracownik i w jaki sposób ma być zwolniony, a nie pracownik – zeznawał dowódca.

Po ponad 2-letnim procesie sędzia ppłk Arkadiusz Kryska uznał ppłk B. za winnego.

Zbigniew Jończyk

Napisz komentarz »