Aktualności, Ułęż

Oprysk zabił tysiące pszczół

Opublikowano 08 maja 2018, autor:

– Miodu w tym roku nie będzie. Padły wszystkie lotne owady – mówi Zygmunt Gągała

Jeszcze w ubiegłą sobotę nic nie zapowiadało dramatu . – Jak co rano sprawdzałem co się dzieje w ulach. Wszystko działało jak w dobrze naoliwionej maszynie  – mówi Zygmunt Gągała, pszczelarz z Wąwolnicy w gminie Ułęż. Około południa jeden z rolników, który hoduje porzeczki kilkaset metrów dalej przyjechał na swoje pole, aby opryskać rośliny. Nie trzeba było długo czekać na efekty. – Wieczorem pszczoły nie wróciły do uli a te, które było widać przy pasiece nie miały siły latać – dodaje mężczyzna.  Nawet podczas naszej wizyty w Wąwolnicy 24 kwietnia można było zauważyć, że niektóre z owadów siadając na kwiatach mleczy spadały z nich w trawę i nie miały sił znów wzbić się w powietrze.

Pszczoły hoduje od ponad 40 lat i nigdy nic takiego się nie zdarzyło – mówi smutny pan Zygmunt. Ma 34 pszczele rodziny. W zeszłym roku, który należał do mniej urodzajnych wyprodukował blisko 400 litrów miodu. W poprzednich latach zdarzało się nawet 800. Pan Gągała odwiedził rolnika, który owego dnia pryskał swoje uprawy. – Powiedział, że stosował środek Calypso – oznajmia.

Winne są środki ochrony roślin

Wyginięcie pszczół to prawdopodobnie wina oprysku, który został zastosowany w okolicy – mówi Krzysztof Głodek, prezes koła pszczelarskiego w Rykach. – Takie środki należy stosować z największą ostrożnością szczególnie jeśli chodzi o okres kwitnięcia oraz pory dnia w których pszczoły wylatują z uli – dodaje. – Te zasady prawdopodobnie nie zostały zachowane i w momencie kiedy owady zbierały nektar został zastosowany oprysk – wtrąca Adam Łysoń z puławskiego oddziału Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Roślin w Lublinie (WIOR).- Należy pryskać przed lub po oblocie – dodaje. Teraz wszyscy rolnicy w okolicy, którzy stosują środki ochrony roślin mają zostać skontrolowani. – Musimy stwierdzić co było przyczyną wyginięcia pszczół, a także sprawdzić czy opryski są stosowane zgodnie z etykietą – zaznacza Wiesława Maciejewska z WIOR. Oprócz przedstawicieli wojewódzkich w skład komisji wejdzie pracownik powiatowego inspektoratu weterynarii oraz wspomniany wcześniej Krzysztof Głodek. Jak na razie nie udało się ustalić dokładnych przyczyn wymarcia owadów. – Będziemy to badać – mówi Anna Postrzech z Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Rykach.

Rakotwórczy Calypso ?

To popularny środek owadobójczy do zwalczania szkodników w ziemniaku i roślinach sadowniczych. Na etykiecie produktu możemy przeczytać, że działa szkodliwie na układ oddechowy oraz skórę, toksycznie na organizmy wodne powodując długotrwałe skutki. Znaleźliśmy również informacje producenta o tym, że podejrzewa się, że środek powoduje raka.

Tomasz Mikusek

Napisz komentarz »