Rodzice nie zamierzali bezczynnie patrzeć na zamiary władz gminy względem placówki w Białkach Dolnych. Postanowili więc, że zbiorą podpisy wśród mieszkańców i tak zrobili.

Zostały one złożone u wójta gminy Ułęż Krzysztofa Olszaka, a także w Lubelskim Kuratorium Oświaty.

Zamiary władz gminy Ułęż ostudziło również Lubelskie Kuratorium Oświaty. Wydało ono negatywną opinię co do likwidacji placówki. – Opinia ta nie jest wiążąca dla wójta, który może pozostać przy swoich zamiarach. Wiele samorządów po takiej opinii odstępuje od zamiaru likwidacji szkoły. Są też takie, które podtrzymują swoją decyzję – informuje Anna Szczepińska, lubelski wicekurator oświaty.

Dla rodziców i nauczycieli dobrą informacją jest to, że wójt ostatecznie nie pozostał przy swoich zamiarach i nie zdecydował się na likwidację szkoły. Poinformował już o tym rodziców i nauczycieli.

Swoją negatywną opinię kurator umotywował m.in. wieloletnią tradycją szkoły i dobrym jej wyposażeniem. Pod uwagę wziął także bezpieczeństwo uczniów oraz fakt, że po likwidacji placówki znacznie wydłużyłby się ich pobyt poza domem ze względu na dojazdy. Nie bez znaczenia były również dobre wyniki na sprawdzianach kończących edukację oraz to, że szkoła stanowi ośrodek kulturalny we wsi i czynnik ekonomiczny nie powinien decydować o jej likwidacji.

Zamieszanie z podpisami

Decyzja o nie likwidowaniu szkoły w Białkach Dolnych zapadła w cieniu kontrowersji związanych ze zbieranymi przez rodziców podpisami. Do wójta trafiło pismo, w którym zażądano ograniczenia zatrudnienia w Urzędzie Gminy w Ułężu, co miałoby ocalić szkołę. Pismo to zostało poparte tymi samymi podpisami, które zebrali rodzice, protestując przeciw likwidacji placówki.