Ludzie, Sport

Krzysztof Liedel wie o terrorystach prawie wszystko

Opublikowano 08 kwietnia 2015, autor: Mariusz Nastalski

Pochodzi z Dęblina. Był piłkarzem Czarnych Dęblin i Mazowsza Stężyca. Obecnie został prezesem Polskiego Związku Rugby. Jest specjalistą od światowego terroryzmu

Krzysztof Liedel w latach młodości był związany z trzema miejscami powiatu ryckiego: w Dęblinie mieszkał i się uczył, w Rykach mieszkała jego babcia Janina, w Stężycy grał w piłkę. Pasje sportowe odziedziczył po ojcu Stanisławie, który grał w hokeja w warszawskiej Legii i był mistrzem Śląska w szachach.

Dęblin, Ryki i Stężyca

Dęblin był domem jego młodości. Chętnie wraca do tego miasta. – Dobrze mi się w tym mieście mieszkało. Pewnie trochę mniej zadowoleni byli nauczyciele, choćby z Liceum Ogólnokształcącym im. 15 P.P. „Wilków”. Teraz wiem, że lekko ze mną nie mieli. Myślę, że z perspektywy czasu wspominają mnie z sentymentem, tak ja ich – opowiadaKrzysztof Liedel.W Czarnych Dęblin stawiał pierwsze kroki, jako nieźle zapowiadający się bramkarz. W jego zespole grali m.in. Janusz Kozicki, jedna z piłkarskich ikon klubu i Dariusz Cenkiel, późniejszy burmistrz Dęblina. Z tego okresu mile wspomina także piłkarzy Henryka Sienkiewicza i Dariusza Szafranka.

W mieście Orląt Liedel był także zawodnikiem, a później instruktorem sekcji taekwondo WTF. Do dziś utrzymuje kontakt z kilkoma podopiecznymi. Stara się śledzić ich losy. Niektórzy z nich służyli lub służą w Gromie, czy Żandarmerii Wojskowej.

W Rykach mieszkała jego babcia ze strony ojca – Janina. Dziadek Edward Liedel był więźniem Majdanka. Został rozstrzelany w 1944 r. – W Rykach bywałem często – wspomina – Miałem tu kolegów i znajomych. Tu też poznałem Edwarda Horosza, przez wiele lat prezesa Ruchu i bliskiego przyjaciela Kazimierza Górskiego.

Stężycę pamięta od dziecka. Z gry w Mazowszu pozostały mu wspomnienia związane z fantastycznymi kumplami z boiska. Z „Rosołami” świętował awans do ligi wojewódzkiej, gdy trenerem był Albert Drewnik. Do tej pory utrzymuje kontakty z Markiem Mikuskiem popularnym Mikeszem. Poza tym ciepło wspomina Wojtka Gronczyńskiego, Adama Sobiechowskiego i Stanisława Oleksego. – Nie jestem w stanie wymienić wszystkich a nie chcę kogoś pominąć – mówi Liedel. – Ale o jednym człowieku nie mogę zapomnieć. To śp. Henryk Frąckiewicz, społecznik, który był założycielem i wieloletnim prezesem Towarzystwa Przyjaciół Stężycy. Był inicjatorem i organizatorem budowy stadionu w Stężycy, który od 2004 roku nosi jego imię. On mnie inspirował i nadal inspiruje w działaniach.

Rugby łączy ludzi na lata

Duże znaczenie w życiu Liedla miało spotkanie z Mirosławem Mańkowskim. Ten pochodzący ze Stężycy były reprezentant Polski w rugby, jako pierwszy pokazał mu jajowatą piłkę. Zaszczepił trwająca do dziś miłość do tej dyscypliny.

Do profesjonalnego rugby Liedel trafił dzięki bratu Mariuszowi, który grał w AZS-AWF Warszawa i reprezentacji Polski. – Atmosfera w drużynie piłkarskiej nijak się ma do tego, jaka jest w zespole rugby – ocenia. – Ciekawe jest też to, co dzieje się przed i po meczu. Tu każdy ma do siebie szacunek i uznanie. W rugby liczy się zasada jeden za wszystkich, wszyscy za jednego.  Zawodnicy pomagają sobie w codziennym życiu. Ta gra łączy ludzi na lata – mówi Liedel. Bywając na meczach poznał ludzi ze środowiska. Później zaczął grać. Najpierw w drużynie, którą sam stworzył w Centrum Szkolenia Policji w Legionowie, później wspólnie z bratem w Orkanie Sochaczew. Był także założycielem i zawodnikiem Biało-Czarnych Nowy Sącz. 21 marca Krzysztof Liedel został wybrany prezesem Polskiego Związku Rugby. Jest to funkcja społeczna. Uważa, że o sukcesie zdecydował przedstawiony przez niego program, w którym zawarł m.in. nową wizję strategii i funkcjonowania związku oraz to, jak popularyzować ten sport w Polsce.

Super glina z Dęblina

Służbę w policji zaczynał w Pionkach od pionu prewencji. Potem był w wydziale operacyjno-rozpoznawczym i pionie kryminalnym. Po przeniesieniu do Lublina zwalczał zorganizowanych przestępców rosyjskojęzycznych. Ze stolicy województwa trafił do Puław a później do Centrum Szkolenia Policji w Legionowie. Tam, jako wykładowca, pracował z młodymi policjantami. Jego zawodowe doświadczenia znalazły się w książce pt. „Glina”, którą napisał wspólnie z Marcinem Ciszewskim. – Ta publikacja stanowi w pewnym sensie przegląd rozwoju i transformacji polskiej policji – mówi Liedel. – Czytelnik może się z niej dowiedzieć, jak wyglądała zwykła praca policjanta w tamtym okresie – tłumaczy.

Fascynował się zwalczaniem terroryzmu

Terroryzm był tematem jego pracy magisterskiej. Trzy lata po zamachach na World Trade Center w Nowym Yorku Liedel trafił do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, gdzie kierował wydziałem ds. przeciwdziałania terroryzmowi. W 2005 roku wziął udział w tworzeniu Centrum Badań nad Terroryzmem, którym do dziś kieruje. Obecnie jest uważany za czołowego eksperta w Polsce od terroryzmu. Ponadto jest niezależnym ekspert Sekcji ds. Zapobiegania Terroryzmowi Rady Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych.

Pracownik naukowy UW

Krzysztof Liedel (ur. 25 czerwca 1969 w Warszawie) – prawnik, specjalista w zakresie terroryzmu międzynarodowego i jego zwalczania, doktor nauk wojskowych. Niezależny ekspert Sekcji ds. Zapobiegania Terroryzmowi Rady Bezpieczeństwa ONZ. Zastępca dyrektora Departamentu Bezpieczeństwa Pozamilitarnego Biura Bezpieczeństwa Narodowego, dyrektor Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas, kierownik Instytutu Analizy Informacji Collegium Civitas oraz pracownik naukowy Instytutu Badań nad Przestępczością Zorganizowaną i Terroryzmem Wydziału Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Administracji Wyższej Szkoły Policji. Redaktor naczelny kwartalnika „Terroryzm: zagrożenia – prewencja – przeciwdziałanie”. Wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego, Akademii Obrony Narodowej i WSPol, współautor książki „Gliniarz”, prezes Polskiego Związku Rugby, były zawodnik Czarnych Dęblin i Mazowsza Stężyca.

Napisz komentarz »