Kultura, Ludzie

Każdy uczeń był dla niej wyjątkowy

Opublikowano 06 maja 2015, autor: Tomasz Mikusek

– Warto pomóc każdemu. Nieważne, czy ktoś jest dobry, czy zły – zwykła mówić Janina Guzowska. Znana dęblińska nauczycielka zmarła 20 kwietnia. Miała 93 lata

Janina Guzowska urodziła się 1 sierpnia 1922 roku w Janowie k. Przasnysza w rodzinie robotniczej. Tam ukończyła szkołę podstawową. W 1937 roku rozpoczęła naukę w gimnazjum w Ciechanowie. Niestety jej edukację przerwała wojna. Podczas okupacji pracowała w biurze niemieckiej firmy budowlanej w Przasnyszu. Jeszcze przed wyzwoleniem – w lutym 1945 roku – została zatrudniona jako nauczycielka w szkole podstawowej w rodzinnym Janowie. Wtedy zaczęła uzupełniać wykształcenie. W 1950 roku wyszła za mąż za Witolda Guzowskiego. Cztery lata później zamieszkali w Dęblinie. Wtedy rozpoczęła pracę w Zespole Szkół Zawodowych nr 1. Jej mąż został dyrektorem. Pani Janina zaczęła studiować. Obroniła tytuł magistra na wydziale historycznym Uniwersytetu Warszawskiego. W 1972 zyskała stopień Profesora Szkoły Średniej. Pięć lat później przeszła na emeryturę. Mimo to nie mogła rozstać się z ukochaną młodzieżą. Od następnego roku szkolnego Czesław Matysek, ówczesny dyrektor, zatrudnił ją na pół etatu. Podczas zawodowej kariery była nie tylko nauczycielką. Pełniła funkcję wicedyrektora oraz przewodniczącej komisji przedmiotowej. Organizowała prace społeczne i angażowała się w życie szkoły. Inni nauczyciele chętnie korzystali z jej doświadczenia.

Uczeń był najważniejszy

W szkole każdego ucznia broniła. Jednak nie z pozycji żony dyrektora. Wychodziła z założenia, że uczeń musi umieć. Jak ktoś nie umiał lub nie mógł zrozumieć przedmiotu, to zabierała go do domu i tłumaczyła do skutku. Taka już była. Nie chciała, żeby jakikolwiek uczeń zaprzepaścił szansę, jaką dawała edukacja. – Popatrz, tak się go za uszy ciągnęło, taki był nieuk, a teraz jest lekarzem – wspomina słowa pani Janiny jej przyjaciółka Ewa Wojewódzka z Dęblina. – Dlatego warto pomóc każdemu. Nieważne, czy ktoś jest dobry, czy zły, bo nigdy nie wiadomo na kogo wyrośnie – zwykła mawiać pani Janina.

Nauczyciel z pasją

Kochała historię. I mimo, że uczyła jej za czasów komunizmu, zawsze „przemycała” uczniom prawdę o dziejach Polski. Mówiła np. o zbrodni katyńskiej i prześladowaniu Polaków przez Rosjan. Wtedy to było nie do pomyślenia. Jednak zawsze powtarzała, aby uczniowie zachowali te informacje dla siebie. Przez całe życie zbierała wycinki z gazet o Dęblinie i innych ważnych wydarzeniach, przepisywała fragmenty książek. Chciała, aby ludzie pamiętali o lokalnej historii. Szczególnie dużo uwagi poświęcała pracy wychowawczej. Prowadziła zajęcia oraz szkolenia dla kadry pedagogicznej.

Silny mąż

Nigdy nie wywyższała się z tego powodu, że jest żoną dyrektora. Witold traktował ją bardziej rygorystycznie niż innych nauczycieli. Nie chciał, żeby ktoś sobie pomyślał o powiązaniach rodzinnych. Mąż pobudował szkołę, internat oraz warsztaty szkolne. Powstanie domków nauczycielskich to również jego zasługa. Zawsze mówił, że jego mieszkanie musi być na piętrze, bo musi widzieć szkołę oraz powstający internat i warsztaty. Chciał mieć wszystko na oku. Ludzie rzadko widzieli państwa Guzowskich razem, szczególnie na oficjalnych uroczystościach. Pani Janina nie chciała, aby ją – nauczycielkę, kojarzoną jako żonę dyrektora. Dlatego Witold Guzowski najczęściej publicznie pokazywał się sam. Ona zaś nie lubiła się wywyższać. Wraz z mężem mieszkali skromnie w domku nauczycielskim przy ul. Tysiąclecia. – Janina lubiła taki styl, skromnie, schludnie i czysto – wspomina Ewa Wojewódzka. Całe życie mieli w dużym pokoju ten sam dywan, który dostali na ślub. – Mimo wrodzonej skromności, dbała o siebie i zawsze chodziła w gustownej apaszce na szyi – opowiada pani Ewa.

Podupadła na zdrowiu

Problemy ze wzrokiem zaczęły się pod koniec lat 90. Pani Janina chorowała na zaćmę. Jednak nie udało się przeprowadzić ani jednej operacji z powodów rodzinnych. W 2008 roku w Dęblinie miała wypadek. Kilka tygodni spędziła w szpitalu w Puławach. Stamtąd trafiła do zakładu opiekuńczo-leczniczego pod Krakowem, gdzie spędziła resztę życia. Msza żałobna oraz pogrzeb odbyły się 23 kwietnia w Dęblinie.

Odznaczenia

Za efekty swojej pracy była wielokrotnie uhonorowana. Otrzymała m.in.: Złoty Krzyż Zasługi, Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, Medal Komisji Edukacji Narodowej, Odznakę za Zasługi dla Lubelszczyzny.

Napisz komentarz »