na sygnale

„Miasto” podejrzewało kelnera o nagrywanie rozmów polityków

Opublikowano 24 czerwca 2015, autor: Łukasz Prusak

Marek F. dał Łukaszowi N. dyktafon. Zaproponował, żeby kelner z Ryk nagrywał polityków i obiecał, że uczyni go bogatym człowiekiem

Do mediów wyciekają kolejne informacje z akt afery podsłuchowej. Wiadomo ile za nagrywanie polityków miał dostać Łukasz N., i dlaczego w ogóle się na to zdecydował. Dziennikarze piszą też o relacjach Łukasza N. z jego zleceniodawcą.

Uczyni go bogatym człowiekiem

Kelner poznał Marka F. wiosną 2013 r. Biznesmen kilka razy gościł w restauracji „Sowa i Przyjaciele”, gdzie pracował kelner. Z czasem panowie przeszli na ty. Po pewnym czasie F. zaproponował kelnerowi, by ten nagrywał ludzi biznesu i polityki, którzy odwiedzają restaurację. Chciał wykorzystać nagrania do własnych celów. O publikacji rozmów nie było mowy. Jak podają media, Łukasz N. tłumaczył, że F., jako multimilioner, informacje z podsłuchów miał wykorzystać do robienia interesów, np. do gry na giełdzie. Miał też wykorzystać je do „załatwienia jakichś spraw ze służbami”.

Kiedy N. usłyszał propozycję nagrywania  poprosił o kilka dni do namysłu. Potem spotkał się z biznesmenem, żeby omówić szczegóły. Zgodził się, bo F. obiecał, że zrobi go bogatym człowiekiem.

W restauracji „Sowa i Przyjaciele” ruszyło „studio nagrań”. N. instalował dyktafony w stołach. Włączał je na krótko przed wizytą gości. Nie pamięta kogo nagrywał jako pierwszego. Potem nagrywał m.in. współpracowników Marka F. Po pewnym czasie biznesmen przekazał kelnerowi 20 tys. zł. To była kasa „na zachętę”. F. kazał kelnerowi nagrywać wszystkie rozmowy. Kiedy zebrało się kilka nagrań panowie znów się spotykali. Z czasem do procederu dołączył drugi kelner – Karol L., kolega Łukasza N.

Wątek służb i „wywalenie” Sienkiewicza

Jak podają media, Łukasz N. rozwija, dlaczego Markowi F. zależało na nagrywaniu rozmów polityków. Szczególnie byłego szefa MSWiA Bartłomieja Sienkiewicza. Wszystko przez problemy jego firmy. Spółka „Składy Węgla” miała wchodzić na giełdę. Według F. była na celowniku służb. F. miał mówić kelnerowi, że minister Sienkiewicz przez służby celuje w „Składy Węgla”, bo premier chce stworzyć państwowe składy, żeby zdobyć głosy. Taki scenariusz uniemożliwiłoby biznesmenowi  prowadzenie interesu. F. miał w pewnym momencie powiedzieć, iż byłoby dobrze, żeby „wywalić Sienkiewicza ze stołka”, bo służby, które mu podlegają, wchodzą w jego sprawy. Biznesmen pokazał kelnerowi na telefonie pismo, które dostał od służb. Była w nim mowa, że ma do zapłaty 10 mln zł na poczet „jakichś zabezpieczeń”.

90 nagrań i kasa do podziału

Kiedy „studio nagrań” rozkręciło się na dobre Łukasz N. i Konrad L (nagrywał w Pałacu Sobańskich) uznali, że muszą dostawać stałe wynagrodzenie. N. uzgodnił z F., że wezmą do podziału 10 tys. zł. N. brał 3/4 tej kwoty. Wg mediów Konrad L. łącznie otrzymał od F. 20 tys. zł. Poza pieniędzmi pojawia się też wątek władzy.

Od  września 2013 r. do czerwca 2014 r. obaj kelnerzy nagrali około 90 osób. Konrad L. przekazał Łukaszowi N. „około 40 rozmów, mniej lub bardziej istotnych”. Ten przekazywał po kilka nagrań F. Od siebie dołożył około 50 rozmów.

„Miasto” podejrzewa kelnera

O tym, że do mediów przeciekły nagrania rozmów gości „Sowy i Przyjaciele” Łukasz N. dowiedział się 13 czerwca 2014 r. To był piątek koło południa. N. dostał smsa od Jacka Krawca. „To się zabawili” – miał napisać prezes Orlenu. Kelner odpisał, że nie wie o co chodzi. W odpowiedzi przeczytał, że wyciekły nagrania i że w poniedziałek mają być opublikowane w prawicowym piśmie Do Łukasza N. zadzwonił Tomasz Misiak – prezes Work Servis i zapytał o co chodzi z tymi nagraniami. N. poprosił Misiaka, żeby swoimi kanałami dowiedział się co jest na rzeczy. Szybko okazało się, że na pierwszy ogień idą minister Bartłomiej Sienkiewicz i prezes NBP Marek Belka. Kiedy N. dowiedział się o tym postanowił napisać do kilku swoich klientów. Z niektórymi był na ty. Wysłał smsa m.in. do Sławomira Nowaka i ministra Rafała Baniaka. Kontynuował też wymianę wiadomości z Jackiem Krawcem. W jednej z nich szef Orlenu napisał, że „miasto” podejrzewa właśnie jego.

Slang kelnerów

Mężczyźni posługiwali się specyficznym językiem

„wuj” – Marek F. (zleceniodawca)

„książki” – nagrania

„czytanie” – odsłuchiwanie nagrań

„biblioteka” – program rezerwacji miejsc w restauracji

„renta” – wypłata za nagrania

Napisz komentarz »