Dęblin

Ma problem, żeby dostać się do domu

Opublikowano 28 października 2015, autor: tm

Po tym, jak PKP zlikwidowało przejazd przez tory, mieszkaniec Dęblina został odcięty od świata

Bogdan Stelliga mieszka przy tzw. „torze łukowskim” na ul. Nadatki w Dęblinie. Po jednej  stronie torowiska jest kilka domów, zaś po drugiej tylko ten państwa Stelligów. Do tej pory chcąc dostać się na posesję korzystali ze starego usypanego z ziemi przejazdu. Podczas wrześniowego remontu trasy kolejowej przeprawa została zlikwidowana. – Kilka przejazdów od ul. Tysiąclecia w stronę Staw było nielegalnych, dlatego musiały zostać rozebrane – informuje Krystyna Gowin, naczelnik sekcji PKP w Dęblinie.

Również ten, którym pan Bogdan przejeżdżał samochodem przez tory. – Przez kilkanaście dni w ogóle nie mogliśmy wyjechać na ul. Nadatki – mówi mieszkaniec. Żeby pokonać tory pieszo, czy rowerem trzeba było łamać przepisy.

Po kilkunastu dniach pracownicy kolei zrobili po jego stronie część drogi. Została utwardzona tłuczniem, który pozyskano po oczyszczeniu torowiska. Jednak do drogi dojazdowej państwa Stelligów brakuje jeszcze ok. 80 metrów. Ciężko tamtędy przejechać, bo jedzie się po nierównej łące wjeżdżając na pole. – W razie wypadku straż pożarna, czy pogotowie mają bardzo utrudniony dojazd – mówi pan Bogdan.

Nie tylko jego problem

Ta sprawa nie dotyczy tylko mojej rodziny – mówi Stelliga. – Z rozebranego przejazdu korzystali okoliczni rolnicy i ludzie, którzy mają w głębi łąk swoje uprawy, czy ule – dodaje. Mimo, że większość z tych osób nie powinna odczuć zmiany likwidacji „dzikiego” przejazdu, ponieważ nie mieszkają w tym miejscu, to jeden gospodarz może mieć problem. – Sąsiad prowadzi gospodarstwo i składuje słomę oraz siano po mojej stronie torów – mówi pan Bogdan. – Do tej pory miał do swoich plonów rzut beretem – dodaje. Teraz musi nadrabiać blisko pół kilometra.

Będzie dobrze

Kolej zapewnia, że tak szybko, jak to możliwe, rozplantują tłuczeń i dokończą dojazd. – Niebawem zrobimy drogę do końca – zapewnia Krystyna Gowin. – Czekamy, aż maszyny powrócą z robót i zaczynamy prace – dodaje.

Jak na razie, chcąc dostać się na swoje pola, mieszkańcy muszą przy przejeździe kolejowym na ul. Tysiąclecia skręcić w łąki wzdłuż torów.

Napisz komentarz »