Społeczeństwo

Prokuratura bada sprawę wyłudzenia kredytu

Opublikowano 09 grudnia 2015, autor: Łukasz Prusak

Jacek Porowski z Ryk ma kłopoty. Podżyrował kredyt znajomej. Po kilku miesiącach dostał z banku wezwanie, że raty nie wpływają na czas

To co spotkało pana Jacka to odprysk większej sprawy. Jak ustalił „Twój Głos”, Prokuratura Okręgowa w Lublinie prowadzi śledztwo w sprawie wyłudzenia kredytów bankowych w latach 2009 – 2013. – Wyłudzenie zostało dokonane z banków na terenie województwa lubelskiego. Dotyczą mienia znacznej wartości – informuje Beata Syk-Jankowska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Lublinie. – Status pokrzywdzonych w niniejszej sprawie ma 7 banków – dodaje pani prokurator. Śledczy informują, że mogło dojść od wyłudzenia ok. 3 milionów złotych. Jak ustaliliśmy, w kręgu zainteresowania organów ścigania może być bizneswomen z Ryk. Zna ją Jacek Porowski, który w śledztwie ma status osoby pokrzywdzonej.

Chciał pomóc

Porowski prowadził w Rykach pizzerię „Hades”. Pewnego dnia znajoma poprosiła go o podżyrowanie kredytu – na kwotę 225 tys. zł. Jak mówi Porowski, chodziło o tzw. wkład własny potrzebny do otrzymania dotacji. Pierwotnie zabezpieczeniem kredytu miały być auta pana Jacka warte ok. 40 tys. zł. – Odpowiedziałem, że się zastanowię. Zapewniała mnie, że kredyt będzie spłacony po 3 miesiącach, jak tylko dostaną dofinansowanie. Ze względu na stare czasy, kiedy to bardzo pomagali mojemu bratu, zgodziłem się – wspomina Porowski.

Po dwóch dniach znajoma zadzwoniła i powiedziała, że wszystko jest już uzgodnione i że trzeba, żeby Porowski podpisał bankowe dokumenty. – Podpisałem – mówi pan Jacek. Następnego dnia dopełnione zostały kolejne formalności. W banku doszło do podpisania umowy. Na „papiery” Porowski już nie zwracał uwagi. Podpisał tam, gdzie mu pokazali. – Tak naprawdę przeczytałem tylko pierwszą stronę umowy, gdzie widniała informacja o tym, kto jest pożyczkobiorcą – mówi pan Jacek.

„Lewe” papiery

Kłopoty zaczęły się po 3-4 miesiącach. Porowski dostał zawiadomienie, że kredyt nie jest spłacany. Zaczął „drążyć” temat. Okazało się, że jego samochody nie są zabezpieczeniem pożyczki. Porowski został żyrantem na podstawie zaświadczenia o zarobkach. Dowiedział się o tym z banku. Przedstawiciel instytucji finansowej poinformował pana Jacka, powołując się na dokumenty kredytowe, że ten podżyrował kredyt jako pracownik jednej z ryckich farm. Porowski usłyszał, że jako monter mebli zarabia 3600 zł „na rękę”. Pan Jacek jest pewien, że zaświadczenie o zarobkach dostarczone do banku zostało sfałszowane. Na etacie nie pracował. Od 2010 roku prowadzi działalność gospodarczą. Porowski rozmawiał na ten temat ze znajomą, której poręczył kredyt. Usłyszał od niej, że za wszystkim ma stać dyrektor oddziału banku. Jak było naprawdę i jak doszło do tego że, bank przyjął „lewe” dokumenty, wyjaśniają śledczy. Póki co prokuratura nie informuje o szczegółach dochodzenia. – Z uwagi na to, że jest to postanowienie w sprawie nie udzielamy informacji co do tego przez kogo kredyty te miały być wyłudzane – mówi Beata Syk-Jankowska.

Na całe szczęście dla pana Jacka bank wstrzymał się z egzekucją długu. Póki jednak nie skończy się śledztwo Porowski będzie widniał jako dłużnik w Biurze Informacji Kredytowej.

Kodeks karny przewiduje, że za wyłudzenie znacznej wartości można trafić za kraty nawet na 10 lat.

 

komentarz »
  1. Onufry 18 lutego 2017 15:47 - Odpowiedź

    Trudno uwierzyć w to, że ludzie pracujący w bankach dotąd nie zrozumieli ze podrobienie zaświadczenia o dochodach z pieczątką zakładu pracy to tzw. legalny pikuś: http://pamietnikwindykatora.pl/2014/10/01/podrobienie-zaswiadczenia-o-zarobkach-bardzo-latwe/

    Przecież 80% wyłudzeń kredytów można by uniknąć żądając w 100% wiarygodnego potwierdzenia pdf historii z rachunku bankowego (przelewy przychodzące wynagrodzenia z danego zakładu pracy).

Napisz komentarz »