Samorząd

Była dyrektor szkoły stanie przed sądem

Opublikowano 09 lutego 2016, autor: Zbigniew Jończyk

Prokurator zatwierdził akt oskarżenia, który niebawem trafi do sądu. Henryka B., była dyrektor Zespołu Placówek Oświatowych w Leopoldowie odpowie za złośliwe i uporczywe naruszanie praw pracownika

Henryka B. usłyszała kilka zarzutów, m.in. utrudniania zdobycia awansu zawodowego, nie wydanie świadectwa pracy, utrudnienia przystąpienia do pracy nauczycielce, którą sąd przywrócił do pracy, opóźnienia wypłaty wynagrodzenia. Była dyrektor nie przyznaje się do zarzucanych czynów. – Całą winę zrzuca na swojego zastępcę – informuje Hanna Dobek, prokuratur rejonowy w Rykach.

Policja, która pod nadzorem prokuratury prowadziła dochodzenie, przesłała już do prokuratury akt oskarżenia. Prokurator Robert Czochra, który prowadzi sprawę, po zapoznaniu się z aktem, zatwierdził go. Niebawem trafi on do sądu. Henryce B. grozi grzywna, ograniczenie wolności albo pozbawienie wolności do lat 2.

Akt oskarżenia to nie jedyne zmartwienie w ostatnim czasie byłej dyrektorki. Postępowanie dyscyplinarne w tej sprawie prowadziło również Kuratorium Oświaty w Lublinie. Zakończyło się ono naganą z wpisaniem do akt.

W szkole był mobbing

Henryka B. miała być dyrektorem leopoldowskiej szkoły do 2017 roku. Kilka miesięcy temu zdecydowała się odejść na emeryturę. W listopadzie 2014 roku stosowanie przez dyrektorkę mobbingu wobec jednej z nauczycielek stwierdził sąd pracy. Mobbing polegał na długotrwałym i uporczywym nękaniu pracownika, które doprowadziło nie tylko do obniżenia wartości przydatności zawodowej, ale też do utraty zdrowia. W historii puławskiego sądu pracy było to pierwsze takie orzeczenie.

Mimo apelacji sąd okręgowy również nie miał wątpliwości, że w szkole był mobbing. Wyrok w tej sprawie zapadł w lipcu 2015 roku. – Wtedy zawiadomiłam prokuraturę o możliwości popełnienia przez panią dyrektor przestępstwa – mówi nauczycielka Sylwia Kałaska, pokrzywdzona przez Henrykę B.

Kłopoty pani Sylwii zaczęły się w 2012 roku. Pracowała jako nauczyciel świetlicy na 1/2 etatu. W czerwcu otrzymała wypowiedzenie. Jej miejsce na świetlicy zajął nauczyciel wychowania fizycznego, bo wyszło na jaw, że nie miał kwalifikacji, żeby prowadzić w-f. Dyrekcji szkoły nie przeszkadzało, że nauczyciel nie miał kwalifikacji do nauczania żadnego przedmiotu w szkole, bo w odpowiednim czasie nie uzupełnił wykształcenia. Nauczycielka została bezrobotną. Później sąd przywrócił ją do pracy.  Po przywróceniu do pracy próbowała zdobyć kolejny stopień awansu zawodowego – nauczyciela mianowanego. Kolejne próby okazywały się bezskuteczne. Na egzaminie najmniej punktów przyznawali jej: dyrektorka Henryka B. i były dyrektor SASiP Piotr Sulej. Rozpoczęła kolejną batalię o swoje prawa. Egzamin, który zdają praktycznie bez problemów nauczyciele w całej Polsce, ona zdała dopiero za trzecim razem. Wcześniej sprawa otarła się o kuratorium oświaty i sąd administracyjny.

Nie ma sobie nic do zarzucenia

Działanie dyrektor B., nauczycielka uznała za mobbing. Złożyła pozew do sądu pracy i wygrała. Sama pani dyrektor zeznając przed sądem mówiła, że nie ma sobie nic do zarzucenia. Zaprzeczyła, że kiedykolwiek stosowała jakieś działania wobec nauczycielki mogące powodować u niej poczucie upokorzenia, poniżenia, czy nękania. Twierdziła, że traktowała panią Sylwię tak samo, jak pozostałych pracowników. Sąd nie podzielił jej zdania. Uznał, że Henryka B. dyskryminowała i stosowała mobbing wobec nauczycielki.

Nieprawidłowości nie widział lub nie chciał zobaczyć były burmistrz Ryk, który w 2014 roku, mimo toczących się spraw w sądach, drugi rok z rzędu przyznał Henryce B. nagrodę pieniężną za wybitne osiągnięcia w pracy na stanowisku dyrektora.

Niedługo po przegranych wyborach przez Jerzego Gąskę, Henryka B. złożyła rezygnację z zajmowanego stanowiska. Od września ub.r. jest na emeryturze. W tym tygodniu nie odbierała od nas telefonu.

Napisz komentarz »