Kultura

Pilgrzymowanie jest jak nałóg

Opublikowano 02 sierpnia 2016, autor: Magdalena Grzelak

– Dla mnie najważniejsze jest to, by podziękować za miniony rok i prosić o błogosławieństwo na następny – mówi Iza Bancerz z Dęblina

Na pielgrzymce była już 28 razy. – Bo tyle mam lat. Moja siostra Kasia była 23, a Marta 26 razy. Chodziłyśmy do Częstochowy jeszcze w brzuchu mamy – mówi Iza. W jej rodzinie pielgrzymowanie to tradycja. – Pasją do pielgrzymowania zarazili mnie rodzice, którzy poznali się na pielgrzymce. W tym roku wybierają się na Jasną Górę już 43 raz – opowiada. – Kiedy byłam mała, nie mogłam doczekać się lata, żeby móc pójść do Częstochowy. Każdego roku chciałam iść z rodziną. Nigdy nie było tak, że mi się nie chciało i tak pozostało do teraz – dodaje.

Ten rodzinny zwyczaj kultywują nie tylko rodzice Izy, ale także dziadkowie, pradziadkowie, ciocie i wujkowie. Iza w tym roku także wyruszy do Częstochowy. Z córkami: 10-miesięczną Tosią i 3-letnią Helenką, mężem Piotrem, z którym poznali się na… pielgrzymce.

Z rodziną wędruje się najlepiej, bo cały czas jesteśmy razem. Zacieśniają się więzy rodzinne. Poznajemy się w różnych sytuacjach. Przez ten czas mamy siebie na 100%, zupełnie inaczej niż na co dzień – mówi Piotr Bancerz, mąż Izy.

Zapytaliśmy młodych małżonków, jak wędruje się z małymi dziećmi. – Mamy dużą pomoc ze strony rodziny. Poza tym każdy chce choć przez chwilę pchać wózek, czy wziąć dziecko na ręce, wtedy nam jest łatwiej. Każdy jest chętny do pomocy – oznajmia Iza. – Nie wyobrażam sobie, żebym nie poszła na pielgrzymkę. To jest jak nałóg. Po prostu muszę tam być – dodaje.

Szkoła życia i rekolekcje

Pielgrzymka to niewątpliwie szkoła życia. Codzienna wędrówka z bagażem, niezależnie od pogody, czy samopoczucia, to przezwyciężanie ludzkich słabości. – Pielgrzymka uczy odpowiedzialności, dyscypliny i samodzielności – mówi Iza. Pielgrzymka to także forma rekolekcji. Codzienne msze św., modlitwy, wieczorne apele, śpiewy pomagają je w pełni przeżyć. – Pielgrzymka jest jak mini Światowe Dni Młodzieży. Każdego dnia odbywają się konferencje, czyli przemówienia księży, które dotyczą najczęściej życiowych sytuacji. Można się z nimi utożsamiać, czasem można znaleźć rozwiązanie jakiegoś problemu, lub odpowiedź na trapiące pytanie – dodaje Piotr. To też dobra okazja, by poznać kapłanów od innej strony. – Wielu ludzi zna księży tylko z „ołtarza”, a na pielgrzymce przekonujemy się, że to tacy sami ludzie jak my. Widzimy ich w codziennych sytuacjach, rozmawiamy z nimi na różne tematy – dodaje Piotr.

Pielgrzymi, oprócz bagaży, niosą ze sobą intencje. Każdy z nich prosi o coś innego. – Będę modlić się za to, by dostać pracę – informuje Marta Szyszka, siostra Izy. – Podziękuję za miniony rok i poproszę o błogosławieństwo w kolejnym – mówi Iza.

Mimo, że Iza była w Częstochowie już wiele razy, to przyznaje, że zawsze, kiedy dociera na Jasną Górę, czuje te same emocje. – Nie da opisać się uczucia, kiedy po kilkunastu dniach i setkach przebytych kilometrów staje się przed obrazem Maryi – mówi.

Bracia i siostry

Pielgrzymi zwracają się do siebie: bracie, siostro. – Jesteśmy wielką rodziną, mamy wspólny cel. Pomagamy sobie – mówi Piotr. Podczas wędrowania można poznać wielu ludzi. Przyjaźnie nawiązywane podczas pielgrzymki pozostają na całe życie. – Utrzymuję kontakty z ludźmi z całej Polski. Mam wielu znajomych, z którymi widuję się nie tylko na pielgrzymce, ale i na co dzień – dodaje Marta. Na pielgrzymce ważne jest obcowanie z drugim człowiekiem. Pielgrzym, nawet przez chwilę, nie zostaje sam. – Nawet jeśli idzie sam, to na pewno kogoś pozna i nie będzie czuł się samotny – mówi Marta.

Pielgrzymka pozwala nabyć doświadczenia, nabrać pokory i jednoczy ludzi. – Z roku na rok czegoś się uczymy i coś się w nas zmienia. Za każdym razem na lepsze – podsumowuje Iza.

Napisz komentarz »