Ułęż

Na ostatniej prostej do straty pałacu

Opublikowano 13 maja 2015, autor: Łukasz Prusak

Wójt i gminni urzędnicy są praktycznie bezradni. Wielkimi krokami zbliża się moment, w którym rozstrzygną się losy pałacu – siedziby Urzędu Gminy Ułęż

Samorząd albo straci nieruchomości, której jest właścicielem, albo będzie musiał zapłacić odszkodowanie spadkobiercom dawnych właścicieli. Właśnie na biurko wójta Krzysztofa Olszaka trafiła decyzja Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji stwierdzająca nieważność decyzji wojewody z 1992 roku, która sankcjonowała przejęcie przez gminę Ułęż pałacu wraz z terenem przyległym. To praktycznie przedostatni etap na prawnej drodze do zmiany zapisu w księdze wieczystej. Chodzi o zmianę właściciela. Gmina zamierza odwołać się od decyzji ministerstwa. Ale jednocześnie w urzędzie mało kto wierzy, żeby odwołanie przyniosło skutek. – Taka jest tendencja, że wszystko się teraz oddaje byłym właścicielom – twierdzi wójt Krzysztof Olszak. – Dla nas ta cała sytuacja to szok – komentuje radny Marian Wojtachnio.

Podważone decyzje

W lutym zapadła pierwsza niekorzystna dla samorządu decyzja. Samorządowe Kolegiom Odwoławcze orzekło „nieważność decyzji Naczelnika Gminy w Ułężu z 29 września 1987 roku”. Ustanowiony prawie 30 lat temu dokument miał porządkować stan prawny nieruchomości. Mówił, że działka, na której mieści się zabytkowy pałac należący niegdyś do rodziny Janickich staje się własnością komunalną. Potem jeszcze zapisy te utrwalała ustawa o samorządzie terytorialnym z 10 maja 1990 r i decyzja wojewody lubelskiego z 4 kwietnia 1992 r. Oba dokumenty stwierdzające nieodpłatne nabycie przez gminę Ułęż własności nieruchomości (pałac i park), właśnie zostały uchylone.

A to oznacza, że gmina będzie musiała zwrócić spadkobiercom pałac wraz z przyległym do niego parkiem, albo wypłacić gigantyczne, jak na warunki lokalne, odszkodowanie. W urzędzie mówi się, że może to być nawet 10 milionów złotych. Dla porównania wydatki tegorocznego budżetu samorządu to 9 milionów. Ile tak naprawdę jest wart pałac, którym gmina włada od jesieni 1944 r., nie wiadomo. Będzie to musiał wycenić rzeczoznawca. To on będzie musiał też policzyć nakłady na remonty i utrzymanie budynku.

Nie podpadali pod dekret

Kłopoty gminy zaczęły się w pierwszej połowie 2014 roku. Do urzędu wpłynęło pismo z warszawskiej kancelarii prawnej, która reprezentuje spadkobierczynię majątku rodziny Janickich. Żądano w nim zwrotu pałacu i przyległego do niego parku. Prawnicy powołali się przy tym na decyzję Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi mówiącą o tym, że powojenna komunalizacja pałacu nie podlegała pod dekret PKWN z 6 września 1944 roku w sprawie reformy rolnej. Co więcej, dowodzili, że przed reformą jedyną właścicielką całego majątku ziemskiego zwanego „Dobra Ułęża Górnego” była Irena Natalia z Janickich. Była ona wpisana do księgi hipotecznej Kolonia Ułęż Górny jako współwłaścicielka majątku. Spadkobierczynią majątku stała się jej córka. Konsekwencje są takie, że sporne nieruchomości nie mogły ulegać późniejszym przekształceniom komunalizacyjnym. W tym uchwale uchylonej przez SKO.

Napisz komentarz »