Sport

IV liga bez powiatu ryckiego (?)

Opublikowano 26 maja 2015, autor: Adam W. Faluszczak

Kolejnych porażek w IV lidze doznały zespoły Ruchu Ryki i Czarnych Dęblin. Wszystko wskazuje, że w przyszłym sezonie zabraknie przedstawiciela naszego powiatu w tej klasie rozgrywkowej.

Arbiter show

To było bardzo ważne spotkanie dla obu drużyn, które walczą o utrzymanie w IV lidze. Dlatego nic dziwnego, że początek meczu był trochę nerwowy. Jako pierwsi nerwy opanowali goście i to oni wyszli na prowadzenie. W 23. minucie rzut rożny wykonywali ryczanie, ale piłkę przejęli goście i wyprowadzili szybki kontratak. Strzał jednego z graczy z Opola, w sytuacji sam na sam, Piotr Jóźwik, bramkarz Ruchu, jeszcze obronił, ale przy dobitce był już bezradny. Gospodarze nie załamali się i wzięli się do odrabiania strat. W 33. minucie kolejny stały fragment gry dla Ruchu – rzut wolny. Tym razem został on lepiej rozegrany i Piotr Mądry doprowadził do wyrównania. Niestety, na kilka minut przed przerwą obrońcy Ruchu pozostawili bez opieki Oleksija Rodewicza, który po raz drugi wpakował piłkę do siatki.

Minęło zaledwie kilka minut po zmianie stron, kiedy Jakub Bancerz, sędzia tego spotkania uznał, że czas zagrać główną rolę w tym spektaklu. W 52. minucie jeden z graczy Opolanina wypuścił daleko przed siebie piłkę, do której szybciej dobiegł Daniel Czechowski. Obrońca Ruchu zagrał futbolówkę do kolegi, a wtedy wpadł na niego rozpędzony rywal. Decyzja sędziego – rzut wolny dla Opola i żółta kartka dla Czechowskiego – wzbudziła olbrzymie zdziwienie zawodników i kibiców. Sam Czechowski nie mógł się z nią pogodzić i próbował się dowiedzieć od arbitra za co te kary. Efekt? Drugie „żółtko”, a w konsekwencji „czerwień” i osłabienie swojej drużyny.

To jednak nie był koniec „recitalu” sędziego głównego. Kilka minut później Kamil Leonarcik został wyrzucony z boiska, a chwilę później w jego ślady poszedł Krzysztof Gransztof i trener Zbigniew Sł. Kozłowski, który musiał opuścić ławkę rezerwowych.

Kamil (Leonarcik – przyp. red.) wszedł wślizgiem i wybił piłkę, a następnie trafił w nogi rywala – opisuję tę sytuację Ireneusz Szlendak, II trener Ruchu. – Można się było spodziewać, że będzie wolny dla Opolanina i ewentualnie żółta kartka dla Kamila. Pokazując „czerwień”, sędzia zaskoczył wszystkich i nasze nerwy nie wytrzymały.

Już do końca meczu ryczanie grali w ósemkę przeciwko jedenastu rywalom. Mimo to potrafili stworzyć sobie okazje do strzelenia gola. Niestety, nie zostały one wykorzystane i w końcówce meczu goście postawili kropkę nad „i” strzelając trzecią bramkę.

Porażka z Opolem sprawiła, że Ruch ma już tylko bardzo matematyczne szanse na utrzymanie się w IV lidze. Tym bardziej, że w najbliższym meczu, z Hetmanem Zamość, poza graczami kontuzjowanymi nie zagrają „wykartkowani” Leonarcik, Gransztof (bezpośrednie czerwone) oraz Kępka i Czechowski (czwarte „żółtka”).

Brak skuteczności

Mogliśmy wejść bardzo mocno w ten mecz – opowiada Janusz Kozicki, pełniący obowiązki trenera w Czarnych Dęblin. – Na początku mieliśmy kilka sytuacji sam na sam, których, niestety, nie potrafiliśmy wykorzystać. Szkoda, bo potem gospodarze doszli do głosu i zaczęli strzelać gole.

Ta porażka sprawiła, że dęblinianie spadli na 12 miejsce i są coraz bliżej spadku. Tym bardziej, jeżeli weźmiemy pod uwagę wszelkie zawirowania finansowo-organizacyjne w Czarnych. A także kłopoty kadrowe drużyny. Wrócił do niej Mariusz Frączek i strzelił gola, ale to mimo wszystko za mało, żeby zdobywać punkty. W najbliższą sobotę Czarni zagrają u siebie z Omegą Stary Zamość, która wiosną gra bardzo słabo. Może tym razem dęblinianie się przełamią? A w następną środę w Rykach odbędą się derby pomiędzy Ruchem, a Czarnymi. Niestety, po jesiennych ekscesach w Dęblinie odbędą się one bez udziału publiczności.

Napisz komentarz »