na sygnale

Jak kelner z Ryk zarabiał na politykach

Opublikowano 17 czerwca 2015, autor: Łukasz Prusak

Faktury wystawiał na 11 – 13 tysięcy złotych miesięcznie. Do tego nawet 6 tys. zł z napiwków. Zameldowany w Rykach Łukasz N., jeden z podejrzanych w aferze podsłuchowej, zarabiał krocie na obsłudze gości VIP w restauracji \”Sowa i Przyjaciele\”

Kulisy pracy najsłynniejszego kelnera w Polsce odsłaniają akta z prokuratorskiego śledztwa, które w ubiegłym tygodniu pokazał w internecie biznesmen Zbigniew S. Z publikacji dowiadujemy się, że Łukasz N. od kwietnia 2009 do 2011 roku pracował jako kelner w restauracji „Lemon Grass” w Warszawie. Restauracja zbankrutowała, a N. stracił pracę. Zaczął szukać następnej. Od koleżanki dostał numer współwłaściciela restauracji „Sowa i Przyjaciele”. Poszedł na rozmowę kwalifikacyjną. Lokal był w trakcie organizacji. Robotę dostał, ale zaczął ją w drugim lokalu tego samego właściciela o nazwie „OLE”. N. został kierownikiem zmiany. Pracował od września do października 2012 r. Potem przeniósł się do „Sowy”. Założył własną działalność gospodarczą. Wystawiał faktury za prowadzenie usług gastronomicznych. W rzeczywistości zajmował się obsługą gości.

Cztery sale dla VIP-ów

Na początku 2013 r. N. zaczął opiekować się salą VIP. Miał stałe wynagrodzenie i prowizję od obrotów. Z jego zeznań wynika, że kiedy przyszedł do pracy starał się ściągać swoich klientów z innych restauracji. Szczególnie pożądani byli ci z grubymi portfelami. W „Sowa i Przyjaciele” na początku funkcjonowały dwie sale VIP. Interes szedł na tyle dobrze, że w krótkim czasie powstały dwie kolejne. Łukasz N. zajmował się bezpośrednio klientami VIP. Nie bawił się w pośredników.  Klienci lub ich asystenci mieli do dyspozycji jego numer telefonu. N. w miarę możliwości sam witał gości. Był odpowiedzialny za ok. 90% spotkań, jakie odbywały się w sali VIP.

Kura znosząca złote jajka

N. osobiście obsługiwał klientów. Dolewał wody, przynosił cygara, nalewał wina lub wódki. W jego zeznaniach czytamy, że jego głównym celem było to, aby klient był zadowolony. Czyli, jak trzeba było pobiec po papierosy, to tak robił, jak klient zamawiał specyficzne danie, to je dostawał. N. wychodził z założenia, że jak nie ma klienta, to nie ma kasy. Kelner z Ryk zeznał też, że z faktur miesięcznych uzyskiwał przychód od 11 do 13 tys. zł. Do tego dochodziło 5-6 tys. zł  z napiwków. Klienci mówili mu często, że lubią przychodzić do restauracji, bo jest dobra i dyskretna obsługa.

Ekstra prezenty

Goście VIP w restauracji „Sowa i Przyjaciele” byli traktowani priorytetowo. W grudniu 2013 roku powstała tzw. lista Top VIP (patrz ramka). Tworzył ją m.in. Łukasz N. Goście z listy dostawali od firmy m.in. luksusowe alkohole takie jak Beluga Transatlantic. Ceny tego trunku dochodzą do 300 zł za butelkę 0,7 litra.

Łukasz N. jest jednym z głównych podejrzanych w aferze taśmowej. Menadżer z warszawskiej restauracji „Sowa i Przyjaciele” pochodzi ze Świdrów pod Łukowem. Około roku 2002 lub 2003 przeprowadził się do Ryk. Do dziś mieszka tu jego najbliższa rodzina. W Rykach przez wiele lat wychowywał się młodszy brat Łukasza – Dawid.

Lista Top VIP

To lista najlepszych gości Łukasza N. Znajdują się na niej m.in. nazwiska byłego ministra Sławomira Nowaka znanego z „afery zegarkowej”. Jest nazwisko Jacka Krawca – prezesa Orlenu, Jakub Karnowski – prezes PKP, była minister Elżbieta Bieńkowska, minister skarbu Włodzimierz Karpiński z Puław, czy senator Tomasz Misiak.

„Upadek kelnera”

Piątkowy „Super Express” napisał, że Łukasz N. ma nową pracę. Tabloid drwi, że kelner od afery podsłuchowej „upadł”. Kiedyś podawał warte kilkaset złotych alkohole i drinki w ekskluzywnym VIP roomie, a teraz obsługuje „zwykłych” klientów na krakowskim rynku. Serwuje im m.in. schabowe.

Napisz komentarz »