Polityk ma odpowiadać przed wyborcą, a nie prezesem partii
Opublikowano 15 lipca 2015, autor: Malwina Smolak
Kamil Kopeć z Dęblina włączył się w akcję promocji JOW-ów w polskiej ordynacji wyborczej
Polityką interesuje się od dawna. Dziś jest jednym z najaktywniejszych na Lubelszczyźnie członków Ruchu Obywatelskiego na rzecz Jednomandatowych Okręgów Wyborczych. Na ostatnim spotkaniu w Lublinie wyłoniono 5-osobowe kolegium koordynacyjne do organizacji działań społeczności JOW w województwie. Dęblinianin wszedł w jego skład. – Pierwszym miejscem, gdzie się spotkałem z tym tematem była akcja „Zmieleni.pl” – mówi Kopeć. Od tamtej pory zaczął wspierać organizacje zrzeszające ludzi chcących wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych w Polsce. – W Ruchu angażuję się od momentu, kiedy Paweł Kukiz zgłosił swoją kandydaturę na fotel prezydenta – wyjaśnia. Kopeć najpierw zajął się nawiązywaniem kontaktów z ludźmi działającymi w Ruchu i rozmowami ze sztabem.
Sam roznosi ulotki
Ruch popularyzuje idee JOW-ów. Wachlarz działań jest szeroki. Od publicznych spotkań, przez rozdawanie ulotek, rozwieszanie plakatów, po działania w internecie. – Działamy razem, ale i każdy na własną rękę. Prowadzę kilka stron internetowych, organizujemy spotkania, ale kiedy trzeba iść rozdawać ulotki, to też to robię – tłumaczy Kopeć. Młody dęblinianin przekonuje, że obecna ordynacja w wyborach parlamentarnych (głosujemy na listę) po prostu się nie sprawdza.
– Kiedy oddajemy głos na konkretnego kandydata, to tak do końca nie wiemy, komu może on przypaść. Poza tym listę ustala prezes partii i to o jego przychylność tak naprawdę zabiegają kandydaci. Przyszły lub aktualny poseł nie czuje się zobowiązany przed wyborcami, tylko przed prezesem, który może dać mu dobre miejsce na liście – argumentuje Kamil. Ponadto jego zdaniem duże okręgi wyborcze rozmywają odpowiedzialność i na ogół zmuszają do głosowania na osoby nieznane w lokalnym środowisku.
Zdaniem aktywisty rozwiązaniem ma być wprowadzenie JOW-ów na wzór brytyjski. W Polsce miało by zostać wprowadzonych 460 jednomandatowych okręgów wyborczych z równym prawem do kandydowania dla wszystkich obywateli, niezależnie, czy są popierani przez partie czy nie. – Będziemy mieli okręgi wielkości powiatu. Przez to będziemy głosować na konkretnego kandydata, znanego w lokalnym środowisku – tłumaczy Kopeć.
Ruch w internecie
Na stronie internetowej www.ruchjow.pl zamieszczono szereg informacji na temat JOW-ów. Można tam prześledzić aktywność regionów, samorządów oraz osób zaangażowanych. Jednym z najaktywniejszych członków Ruchu na Lubelszczyźnie jest Kamil Kopeć. Z 1650 punktami zajmuje drugie miejsce. Punkty naliczane są od oddanego głosu, ale i za organizowane akcje. – Punkty podane na tej stronie odzwierciedlają moją aktywność. Jest to sygnał dla zainteresowanych, że śmiało mogą się ze mną kontaktować, np. przez stronę. Mogą zacząć współpracować i popularyzować wiedzę o JOW. Im więcej rąk do pomocy tym lepiej – zachęca Kopeć. 6 września w Polsce odbędzie się referendum. Odpowiemy w nim m.in. na pytanie, czy jesteśmy „za wprowadzeniem jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do sejmu”. Wynik referendum będzie wiążący, jeżeli weźmie w nim udział więcej niż połowa uprawnionych do głosowania.
Chyba ten chłopak jest nieco naiwny, jeśli myśli że np taki Liroy kandydujący z list Kukiza będzie przed kimś odpowiadał jak zostanie reprezentantem tego kraju.
W ogóle ta kandydatura dała mi dużo do myślenia nt tego ruchu. To jest trafne podsumowanie tej całej inicjatywy. 😉