na sygnale, Stężyca

Przegrał w sądzie wyborczą batalię

Opublikowano 12 sierpnia 2015, autor: Tomasz Mikusek

Sąd Apelacyjny w Lublinie odrzucił protest byłego kandydata na wójta gminy Stężyca. – Wyroków się nie komentuje. Jeszcze nie wiemy, czy złożymy wniosek o kasację – mówi Krzysztof Gogacz

Temat dotyczy wyroku sądu apelacyjnego z 7 lipca w sprawie protestu wyborczego. Po zeszłorocznych wyborach samorządowych komitet kandydata na wójta gminy Stężyca Krzysztofa Gogacza złożył protest do sądu okręgowego. Zarzuty dotyczyły m.in. kupowania głosów, braku tajności głosowania. Gogacz zarzucił też, że 19 kart do głosowania nie powinno zostać uznane za nieważne. Taką decyzję podjęła komisja wyborcza. Po przeliczeniu wszystkich kart, przewaga wójta Zbigniewa Chlaściaka nad pozostałymi dwoma kandydatami wyniosła łącznie 20 głosów.

Od drugiej tury Chlaściaka i Gogacza dzieliło tylko 10 głosów. Trzecim kandydatem był Mirosław Nieróbca. Ostatecznie Chlaściak wygrał w pierwszej turze. Sąd Okręgowy wyrokiem z 20 marca oddalił protest wyborczy. Komitet „Przyszłość i Odnowa Naszej Gminy”, z ramienia którego startował Krzysztof Gogacz, nie złożył broni. W połowie maja akta sprawy zostały przekazane do sądu apelacyjnego.

Szukanie uchybień

Sędzia tej instancji, tak jak wcześniej sąd okręgowy, podkreślił, że inspiracją protestu komitetu Gogacza jest wynik wyborów, a nie ich przebieg. W uzasadnieniu do wyroku czytamy: „wskazuje na to dość desperackie upatrywanie uchybień podczas głosowania”.

Jednym z zarzutów komitetu „Przyszłość i Odnowa Naszej Gminy” było posądzenie o agitację.  Według sądu nic takiego nie miało miejsca. Sąd ustalił podczas procesu, że chodziło o głośne rozmowy jednej osoby, a nie o agitowanie. Kolejny zarzut sztabowców dotyczył kupowania głosów. Dokładnie jednego. Miał on kosztować 60 zł. Chodziło o głosowanie na radnego. W trakcie przesłuchań wyszło na jaw, że faktycznie jeden z mieszkańców gm. Stężyca otrzymał 60 zł, ale nie wiadomo w jakich okolicznościach. Skarżący zarzucali też, że ta sama osoba miała zamiar zgłosić się do wójta Chlaściaka po pieniądze tuż po wyborach. Dochodzenie tego nie potwierdziło.

Sporne karty do głosowania

Ostatni zarzut dotyczył nieuzasadnionego, zdaniem sztabu Gogacza, uznania 19 kart do głosowania za nieważne. Zarzucili sądowi okręgowemu, że ten nie sprawdził, z jakiego powodu 19 głosów uznano za nieważne. Tymczasem sąd apelacyjny przypomniał, że od samego początku wniesienia protestu zarzut dotyczył nieważności kart, a nie samych głosów. – A są to całkowicie różne kwestie – informuje w swojej opinii Magdalena Kuczyńska, komisarz wyborczy w Lublinie. Na tę opinię powołał się sąd. W uzasadnieniu podkreślił, że ten zarzut, choć sformułowany przez profesjonalnego pełnomocnika, był mocno niedoprecyzowany. Ponadto, według sądu, wszyscy członkowie komisji wyborczej w tym okręgu jednogłośnie uznali karty za nieważne. Co oznacza, że były prawidłowo zarachowane. Sąd ostatecznie odrzucił protest wyborczy. Wyrok jest prawomocny.

Napisz komentarz »