Ludzie, Sport

W piekielnym upale pokonali „Katorżnika”

Opublikowano 19 sierpnia 2015, autor: Marlena Ochal

Dęblinianie Maciej Szymański i Adam Majsterek stawili czoła ponad 12-kilometrowej trasie prowadzącej przez najbardziej podmokłe i błotniste tereny lublinieckiego Kokotka

Sporty wymagające kondycji fizycznej i odporności psychicznej cieszą się w Polsce coraz większą popularnością. Woda, błoto, słońce, pot, walka ze słabościami. Tak w kilku słowach można podsumować XI edycję Biegu Katorżnika. Bieg ten uchodzi za jeden z najtrudniejszych, ale i najciekawszych imprez przełajowych w Polsce. Blisko 1400 uczestników musiało stawić czoła trasie wiodącej przez najbardziej podmokłe i błotniste tereny lublinieckiego Kokotka.

Wśród nich znaleźli się śmiałkowie z Dęblina, którym zimna woda, błoto, pijawki, czy zarośla nie są straszne. Mowa o Adamie Majsterku i Macieju Szymańskim. Adam na co dzień pracuje w służbach mundurowych, Maciej jest właścicielem sklepu motoryzacyjnego. – W tym roku przedłużona o 2,4 km trasa dała się we znaki. Do tego doszedł 37-stopniowy upał, który dla wielu był największą z przeszkód – mówi Majsterek, który w biegu Katorżnika wziął udział po raz drugi. Dla Macieja Szymańskiego był to debiut. – Do startu namówił mnie Adam. Cieszę się, że wystartowałem i spróbowałem swoich możliwości. To naprawdę świetna, niezapomniana przygoda – mówi.

Ciężkie treningi

Aby wziąć udział w biegu najpierw należy solidnie się do niego przygotować. Nieustraszeni biegacze z Dęblina trenowali razem. – Wraz z Maćkiem biegaliśmy do 10 kilometrów trzy razy w tygodniu. A na pięć dni przed biegiem przebiegliśmy 18 kilometrów po piasku i kamieniach – przyznaje Adam, zdradzając, że trening odbyli w lesie stawskim. Tu warunki przypominają te, w których przyszło im się zmierzyć w Lublińcu. – Cięższych warunków na naszym terenie chyba nie znajdziemy – przyznaje Adam.

Najgorsze są dwie godziny przed startem. – Każdy się stresuje i sam siebie nakręca – mówi Adam. Po przekroczeniu linii startu jest już tylko ciekawiej. – Do tej pory największym utrudnieniem była woda i bagna. W upały te przeszkody stały się naszym sprzymierzeńcem. Mogliśmy troszkę schłodzić nasze organizmy – opowiada Majsterek.

Trasa „Katorżnika” wyznaczana jest na kilka dni przed biegiem. Długość zależy m.in. od warunków atmosferycznych. – Trasa wiedzie przez bagna, jeziora, trzęsawiska, poldery, lasy, rowy melioracyjne. Na biegaczy czekają przeszkody naturalne i sztuczne – wymienia nasz rozmówca. W tym roku trasa ze względu na suszę i niski poziom wody została wydłużona do 12 kilometrów.

Za rok spróbują znowu

Biegacze z Dęblina już dziś planują powtórkę. Warto wiedzieć, że elektroniczna rejestracja uczestników za pomocą strony internetowej zawodów odbywa się zimą i trwa zaledwie kilka minut. Tak szybko wyczerpuje się limit miejsc. Rejestracja na tegorocznego „Katorżnika” ruszyła 15 stycznia. Mężczyznom wystarczyły cztery minuty, by zapełnić listę zgłoszeniową, a kobietom – pięć minut. Aby wziąć udział w biegu należy mieć ukończone 18 lat i wzrost minimum 160 cm. Zalecana jest także umiejętność pływania.

Statystyki

1449 – nadanych numerów

1360 – odebranych numerów

1311 – osób wystartowało

1262 – osoby ukończyły bieg

Interwencje

1 – reanimacja

2 – podtopienia

3 – rozległe rany cięte

12 – osobom podano tlen

14 – skręceń

2 – pijawki

3 – użądlenia os

3 lekarzy i 26 ratowników czuwało nad bezpieczeństwem

Motocykle 125 - Jaki wybrać? Jaki kupić?
Napisz komentarz »