Z życia szkół

Nie ma pracy w szkole, jest żal do dyrektora

Opublikowano 10 listopada 2015, autor: Zbigniew Jończyk

Tomasz Staniak stracił pracę w Zespole Szkół im. Kajetana hr. Kickiego w Sobieszynie-Brzozowej. Twierdzi, że był niewygodny dla dyrektora, bo egzekwował swoje prawa

Uczył języka polskiego. W Sobieszynie – Brzozowej pracę rozpoczął w 2008 roku. Dyrektorem szkoły był wówczas Marek Jóźwik. – Uczniowie bardzo go lubili – mówi były dyrektor. Tomasz Staniak chętnie angażował się w życie szkoły. – Organizował m.in. akcje Pomóż Dzieciom Przetrwać Zimę, czy krwiodawstwa – wylicza Jóźwik, który w 2011 roku zrezygnował z funkcji.

Napięte stosunki

Nowym dyrektorem został Krzysztof Ślósarz. Polonista źle ocenia tę zmianę. Współpraca nie układała się. – Nic mu nie pasowało – twierdzi Staniak. Uważa, że dyrektor nie lubił go za to, że głośno mówił o tym co myśli na temat pracy Ślósarza na stanowisku dyrektora. – Wybiera sobie tych, którzy niewiele potrafią, ale są wierni. Nigdy nie usłyszałem pochwały – mówi polonista.

Stosunki między nauczycielem a dyrektorem stawały się coraz bardziej napięte. W końcu dyrektor ukarał nauczyciela naganą za niedostarczenie w terminie dokumentu. Staniak poszedł z tym do sądu, ale ten karę podtrzymał. W maju 2014 roku Ślósarz wezwał polonistę do gabinetu i wręczył mu wypowiedzenie. Przyczyną zwolnienia była utrata zaufania. Nauczyciel był zdziwiony. Wtedy był jedynym polonistą w szkole. – Moi uczniowie zawsze mieli dobre wyniki na maturze. Dobrze prowadziłem lekcje – opowiada Staniak. Związki zawodowe działające w szkole negatywnie wypowiedziały się na temat wręczenia wypowiedzenia.

Spotkali się w sądzie

Nauczyciel złożył pozew do sądu. Domagał się przywrócenia do pracy. – Sposób zachowania się dyrektora względem mojej osoby wskazuje, że co najmniej od roku szukał pretekstu, żeby mnie zwolnić lub spowodować, bym sam zdecydował się odejść ze szkoły – mówił przed sądem Tomasz Staniak. Kilka miesięcy przed zwolnieniem w szkole została zatrudniona polonistka. Pracowała jako wychowawca w internacie. – Wyglądało to bardzo dziwnie, ponieważ na konferencje z języka polskiego wyjeżdżała ta pani, a nie ja – wspomina polonista.

Około miesiąca przed wręczeniem wypowiedzenia negatywnie o pracy Tomasza Staniaka wyrazili się metodycy z Powiatowego Centrum Doskonalenia Nauczycieli w Puławach. Do szkoły wezwał ich dyrektor Ślósarz. Przeprowadzili hospitację zajęć Staniaka z uczniami. – Trudno mi jest się pozbyć wrażenia, że zostali oni wezwani do szkoły jedynie po to, by dostarczyć dyrektorowi pretekstu do zwolnienia mnie – mówi nauczyciel. Nie zgadza się również z negatywną oceną jego pracy. – Przeczą jej efekty mojej pracy mierzone poziomem zdawalności egzaminów maturalnych w klasach, które prowadziłem. Zdawalność na poziomie ok. 90%, biorąc pod uwagę zdawalnośc z innych przedmiotów, jest wynikiem dobrym. To nie przypadek, lecz efekt mojej ciężkiej pracy – podkreśla Staniak.

Odszkodowanie po apelacji

10 marca 2015 roku sąd rejonowy wydał niekorzystny dla nauczyciela wyrok. Staniak nie tylko nie został przywrócony do pracy, ale nie przyznano mu również odszkodowania. W uzasadnieniu sędzia Magdalena Gałkowska podkreśliła, że powodem zwolnienia nie były złe wyniki matur, ale nie wykonywanie poleceń dyrektora. Zdaniem sądu zachowanie prezentowane przez polonistę nie rokowało, aby zmienił on swoją postawę wobec dyrektora. Tomasz Staniak nie pogodził się z wyrokiem. Złożył apelację. W Lublinie poszło mu lepiej. Do pracy nie chciał już wracać, bo stwierdził, że działania i zły stosunek Ślósarza do jego osoby nie skończy się. Na początku września sąd przyznał mu natomiast odszkodowanie. Z odsetkami ponad 8 tys. zł.

Dyrektor: Sprawa zamknięta

Mimo, że wyrok był prawomocny, dyrektor zwlekał z wypłatą odszkodowania. Pieniądze na konto nauczyciela trafiły dopiero kilkanaście dni temu. – Wysłałem pismo, w którym poinformowałem, że wystąpię o egzekucję komorniczą. Od razu poskutkowało – mówi Staniak. O pracy w szkole nie myśli. Pracuje w swoim gospodarstwie rolnym. – Więcej nauczycielem nie będę. Mam jednak żal, że w taki sposób zakończyła się moja praca w szkole – oznajmia polonista.

Dyrektor nie chce mówić o konflikcie z nauczycielem. – Sprawa jest dla mnie zamknięta – ucina Krzysztof Ślósarz.

Napisz komentarz »