Ludzie

Z dłutem w ręku tworzy dzieła sztuki

Opublikowano 24 maja 2016, autor: Magdalena Grzelak

Emerytowany stolarz Jan Szczęsny spełnia się jako rzeźbiarz. – Nie mógłbym żyć bez mojego warsztatu i narzędzi – mówi, zapraszając do pracowni

Szczęsny urodził się i wychował w Sobieszynie. Tutaj też pracował. Najpierw jako rybak, a później jako stolarz. W wieku 79 lat zaczął rzeźbić. Pan Jan może pochwalić się liczną kolekcją własnoręcznie wykonanych rzeźb i płaskorzeźb. Najwięcej jest tych o tematyce religijnej.

W centrum Maryja i Jezus

Matka Boża króluje w pracowni rzeźbiarza. – Wiem, że Maryja mnie strzeże i podpowiada, co mógłbym utrwalić – mówi pan Jan. W centralnym punkcie warsztatu znajduje się też spora figura Jezusa Frasobliwego. Jest też piękna rzeźba Jezusa na krzyżu i kilka figurek św. Floriana. Oprócz tego są także dzieła przedstawiające codzienne życie ludzi  na wsi podczas pracy, zabawy i modlitwy. Pokazani są ludzie w ludowych strojach, kosiarze, żniwiarze, czy kobiety w błogosławionym stanie. W kolekcji ma też kilka drewnianych ptaków, które pięknie rozwijają skrzydła. Każde pióro zostało wykonane oddzielnie.

Teraz pan Jan rzeźbi bociany, które są zwiastunem wiosny. Ma już kilka pomalowanych sztuk. Inne trzeba jeszcze dokończyć.

Rzeźbiarz z powołania

Pan Jan rzeźbiarstwa nauczył się sam. Projekty też wymyśla sam. Czasem tylko zobaczy gdzieś rzeźbę i odwzorowuje ją w swojej pracowni. Niekiedy prosi dzieci, by znalazły mu w internecie ilustracje rzeźb, po czym „przelewa” je na drewno. Materiał do pracy dostaje, albo kupuje. Najlepiej, gdy jest to lipa. – Bo nie jest twarda. Ale jest jedna zasada. Nie może ono być świeże. Kiedy powstanie rzeźba z mokrego drzewa, podczas procesu wysychania może gdzieniegdzie pękać – mówi rzeźbiarz. Najtrudniej pracuje się w drzewie dębowym. – Jest niesłychanie twarde. Tylko raz zrobiłem rzeźbę z takiego drzewa i powiedziałem, że nigdy więcej. Palce bolały mnie kilka dobrych dni – wspomina.

Wszystkie figurki w warsztacie rzeźbiarza są piękne. Prawdopodobnie dlatego długo nie zagrzewają miejsca w pracowni. Rodzina i znajomi te najładniejsze szybko zabierają do domów . Pozostałe są sprzedawane. Jego rękodzieła znalazły nabywców między innymi w Szczecinie, Białymstoku, Lublinie, czy Siedlcach. Niektóre z nich są już za granicą.- Byli tutaj nabywcy z Włoch, Anglii, a nawet z USA. Do artysty zajeżdżają obcy ludzie, ciekawi jego prac – opowiada.

Lekarze nie chcieli go puścić

Pan Jan niedawno przeszedł ciężki wylew. Mimo to nadal rzeźbi  – Leżałem w szpitalu kilka tygodni. Tęskniłem za warsztatem. Ale nie nudziłem się, bo rysowałem pielęgniarkom i lekarzom różne postacie. Robiłem dla nich także choinki z gwiazdek. Wszyscy byli zachwyceni i nie chcieli mnie puścić do domu – mówi Szczęsny. Pan Jan oprócz rzeźbiarstwa wykonuje też papierowe gwiazdki, które wymagają mnóstwo pracy. Najpierw trzeba wyciąć trzy równe paski. Najlepiej w różnych kolorach. – Wycinam na oko. Potem trzeba je odpowiednio złożyć i każdy pasek wkładać w odpowiednią dziurkę. Nie można się pomylić, bo gwiazdka nie wyjdzie ładnie – informuje pan Jan. Zajęcie jest żmudne. W ciągu godziny artysta jest w stanie wykonać cztery gwiazdki. Potem Szczęsny tworzy z nich piękne, kolorowe choinki bożonarodzeniowe. Już kilka takich dzieł czeka na klientów. Wiele osób chce nauczyć się tej sztuki. – Przychodzą sąsiedzi i znajomi, przyjeżdża też pan z Opola Lubelskiego – oznajmia pan Jan.

Nasz bohater przyznaje, że nie ma ulubionej rzeźby. – Wszystkie lubię tak samo – mówi. Pan Jan jest skromnym człowiekiem. Od razu zaznacza, że jego dzieła nie są skończone i kiedyś robił to lepiej. Ale mimo wszystko robią duże wrażenie. Są dopracowane, a każdy szczegół przemyślany. – Nie mógłbym bez tego żyć, jak tylko otworzę oczy chcę iść do pracowni. To ciągnie jak magnez – tłumaczy. Czas wrócić do pracy. Póki dłuto nie ostygło. Przecież za chwilę, spod ręki pana Jana, wyjdzie kolejne dzieło.

Napisz komentarz »