Kultura

„Poprzycnice” miały gospodynie tylko w okolicach Ryk

Opublikowano 28 czerwca 2016, autor: Jagoda Głąbicka

– To unikalna sprawa – mówi kulturoznawca Paweł Warowny, który pomógł ożywić tradycje tkackie w naszym powiecie

„Poprzycnica” to nazwa spódnic, jakie nosiły gospodynie wiejskie w okolicach Ryk na przełomie XIX i XX wieku. Pochodziła od tego, jak układały się na niej pasy ozdobne. W poprzek. Kobiety spódnice tkały same. – Warsztat tkacki był niemal w każdym domu – zauważa folklorysta Paweł Warowny. Razem z Dorotą Wesołek, przewodnicząca Rady Miejskiej w Rykach oraz prezes Stowarzyszenia na rzecz Tradycji i Rozwoju Wsi Bazanów „Nowoczesna Pani” napisali projekt, sięgnęli po dotację i wzięli się do pracy. Za prawie 12 tys. zł z programu „Seniorzy w akcji”, prowadzonego przez Towarzystwo Inicjatyw Twórczych „ę”, w Bazanowie powstała pracownia tkactwa. Panie z Kół Gospodyń Wiejskich z Rososzy, Brusowa, Moszczanki i Bazanowa zaczęły pracę na krosnach w ramach warsztatów. Za wszystko zapłaciła Polsko-Amerykańska Fundacja Wolności. Projekt nazwali „Poprzycnica”, właśnie tak, jak kiedyś mówiono na kobiece spódnice z pasami w poprzek.

Krosno pod węglem

Tkactwo wraca do łask – mówi Warowny. Opowiada, z jakimi trudnościami trzeba się było zmierzyć, żeby skompletować sprzęt do pracowni tkackiej. Znajdują się w niej dwa krosna. Pierwsze wypożyczyła Janina Piechota. – Warsztat trzeba było wyciągnąć z komórki. Najpierw odwalaliśmy węgiel, potem go myliśmy i czyściliśmy. Wszystko zostało odświeżone – wspomina Warowny. Drugi warsztat sprowadzony został  przez siostrę Doroty Wesołek ze Szwecji. Tam go kupiła. Nabywcy przywieźli go do Polski autem z przyczepką. Nagrali filmik podczas demontażu. Wszystko po to, żeby w Bazanowie bez problemu go złożyć. – Teraz szukamy kogoś, kto uruchomi warsztat. Ma inne zasady działania – zdradza pan Paweł.

 Precyzja i cierpliwość

Od początku twórcom „Poprzycnicy” przyświecały dwa cele: powrót do tradycji i integracja pokoleniowa mieszkańców. Pomysł z warsztatami tkackimi był strzałem w dziesiątkę.

Pnie z kół gospodyń spotykały się regularnie przez kilka miesięcy. Wspólnie tkały stroje. – Będziemy mogły w nich występować – mówi Ewa Walasek z Rososzy. Niektóre z pań doskonale pamiętają, jak tkały różne tkaniny wiele lat temu. – Pamiętam, jak mama uczyła mnie tej sztuki. Nie jest to łatwe. Wymaga precyzji i cierpliwości. Kiedy zaczęłam miałam 19 lat. Do tej pory mam warsztat tkacki. Ma ponad 60 lat – dodaje Janina Kamińska z Rososzy.

W pracowni odbywają się warsztaty z zakresu tkactwa tradycyjnego, gdzie można nauczyć się ręcznego tkania regionalnych materiałów. Są też szkolenia z zakresu tkactwa współczesnego z wykorzystaniem nowatorskich technik i materiałów oraz zajęcia z tkactwa ekologicznego. Projekt „Poprzycnice” został zamknięty 12 czerwca.

 

Napisz komentarz »